Porowatość włosów – jak ją rozpoznać i dobrać odpowiednią pielęgnację?

Zastanawiasz się, dlaczego twoje włosy nie reagują na odżywki tak, jak powinny? Może problem leży w porowatości włosów. To kluczowy czynnik, który wpływa na ich wygląd, kondycję i sposób pielęgnacji. Zrozumienie porowatości to pierwszy krok do świadomej troski o fryzurę.

Czym właściwie jest porowatość włosów?

Porowatość włosów to nic innego jak stopień odchylenia łusek włosa od jego rdzenia. W praktyce oznacza to, jak bardzo włosy „chłoną” wodę i kosmetyki oraz jak szybko je oddają. Włosy niskoporowate mają ściśle przylegające łuski, przez co trudno je nawilżyć, ale też wolniej tracą wilgoć. Wysokoporowate natomiast mają łuski mocno odchylone – są bardziej chłonne, ale szybko schną i łatwo ulegają zniszczeniu.

Długo nie rozumiałem, dlaczego moje włosy wiecznie się puszyły, były matowe i trudne do rozczesania. Dopiero poznanie porowatości pozwoliło mi dobrać właściwą pielęgnację. Gdy zacząłem używać kosmetyków dopasowanych do rodzaju porowatości, zauważyłem realną poprawę – mniej puszenia, więcej blasku i elastyczności.

Jeśli masz wrażenie, że twoje włosy zachowują się inaczej niż byś oczekiwał – np. nie chłoną masek albo przeciwnie, wysychają po minucie – to bardzo możliwe, że źródłem problemu jest ich porowatość. Warto ją poznać i dopasować pielęgnację do tego, co twoje włosy naprawdę potrzebują.

Jak sprawdzić porowatość włosów w domowych warunkach?

Rozpoznanie porowatości nie wymaga żadnego specjalistycznego sprzętu. Wystarczy kilka minut, odrobina cierpliwości i dokładne obserwacje. Jednym z najprostszych sposobów jest test z użyciem szklanki wody. Włóż czysty, suchy włos do szklanki z wodą i obserwuj, co się dzieje.

  1. Jeśli włos unosi się na powierzchni – masz włosy niskoporowate.

  2. Jeśli włos opada powoli – to porowatość średnia.

  3. Jeśli tonie szybko – prawdopodobnie są to włosy wysokoporowate.

Ten test nie daje stuprocentowej pewności, ale może być pierwszym krokiem. Ja dodatkowo obserwowałem, jak długo moje włosy schną i jak reagują na różne kosmetyki. Wysokoporowate schną błyskawicznie, plączą się i łatwo chłoną wilgoć z powietrza. Niskoporowate długo schną, trudno je stylizować i mogą być oklapnięte.

Pamiętaj, żeby test wykonywać na włosie, który jest czysty i pozbawiony silikonów. Inaczej wynik będzie przekłamany. Obserwacja codziennego zachowania włosów bywa nawet bardziej pomocna niż sam test.


Dlaczego dobranie pielęgnacji do porowatości jest tak ważne?

Stosując niewłaściwe produkty, możesz sobie nieświadomie szkodzić. Na przykład, lekkie oleje, które świetnie sprawdzają się przy włosach niskoporowatych, będą kompletnie nieskuteczne przy wysokoporowatych. Te drugie potrzebują cięższych substancji, które ochronią je przed utratą wilgoci.

U siebie zauważyłem, że gdy używam masek proteinowych na włosach wysokoporowatych, efekt jest odwrotny od zamierzonego – zamiast wzmocnienia, dostaję suche siano. Dopiero regularne olejowanie i humektanty zadziałały, jak trzeba. Dlatego pielęgnacja włosów zgodnie z porowatością naprawdę ma sens. Oszczędzasz czas, pieniądze i nerwy.

Złe dopasowanie kosmetyków może też prowadzić do nadbudowy na włosach. Objawia się to matowością, sztywnością i brakiem objętości. Jeżeli twoje włosy nagle przestały reagować na pielęgnację – to znak, że coś trzeba zmienić. Zacznij od porowatości.

Jak pielęgnować włosy niskoporowate, średnioporowate i wysokoporowate?

Tutaj sprawa robi się konkretna. Każdy typ porowatości wymaga innego podejścia. Oto moja sprawdzona strategia:

1. Włosy niskoporowate:
Stawiam na lekkie produkty – aloes, zielona herbata, olej kokosowy. Unikam zbyt ciężkich masek. Suszę włosy chłodnym nawiewem. Raz na jakiś czas robię peeling skóry głowy, żeby usunąć nadmiar sebum.

2. Włosy średnioporowate:
To najbardziej „elastyczny” typ. Tu działa prawie wszystko, ale ważna jest równowaga PEH – proteiny, emolienty, humektanty. Raz używam maski proteinowej, innym razem humektantowej. Olej lniany i z pestek winogron sprawdzają się świetnie.

3. Włosy wysokoporowate:
Tutaj wchodzą cięższe oleje – np. z czarnuszki, awokado. Staram się zawsze zabezpieczać końcówki. Używam silikonów na długość włosa, ale dbam, by je potem dokładnie zmywać. Bez tej ochrony moje włosy puszą się w każdą stronę.

Nie chodzi o to, żeby kupić dziesięć kosmetyków na raz. Wystarczy trzy–cztery podstawowe, ale dobrze dobrane. W pielęgnacji mniej znaczy więcej, o ile jest trafione.

Przykłady codziennych problemów wynikających z nieznajomości porowatości

Znam osoby, które nie mogły zapanować nad swoimi włosami przez lata. Jedna znajoma suszyła włosy gorącym nawiewem, choć miała je niskoporowate – efekt to wieczny oklap i brak objętości. Inna nakładała proteinową maskę dwa razy w tygodniu, nie wiedząc, że jej włosy są wysokoporowate i tego nienawidzą.

Czasem wystarczy zmienić dwa produkty i sposób suszenia, żeby zobaczyć ogromną różnicę. Przykład? Moje włosy zawsze się puszyły po myciu. Dopiero kiedy zacząłem nakładać odżywkę z emolientami na końcówki i suszyć chłodnym powietrzem, przestały wyglądać jak miotła.

Porowatość włosów to naprawdę nie jest „teoria dla włosomaniaczek”. To praktyczna wiedza, którą każdy może wykorzystać, żeby poprawić wygląd i kondycję włosów. Wystarczy odrobina obserwacji i chęć zmiany.

Zerknij również na:

Zostaw komentarz